Viva la Espana
Cześć!
Pomimo przygotowań do wyjazdu życia, miałam na głowie także wiele innych spraw. Jedną z nich była praca licencjacka, która została napisana i oddana. Więc ten etap został zakończony sukcesem.
Drugą sprawą, która zajmowała dużo czasu. Był mój dodatkowy projekt na uczelni i przygotowywanie do etapu końcowego! A mianowicie wyjazdu do Madrytu na 5 dni, zajęcia przygotowujące do naszych zagadnień, które mieliśmy omawiać z grupą Hiszpanów na uniwersytetach w Madrycie.
Od samego początku wyjazd ten napawał mnie mega podjaraniem i samymi dobrymi emocjami. Ale nie sądziłam, że będzie tak jak było. AŻ TAK!
Madryt mnie kupił od pierwszych minut, gdy tylko wysiedliśmy z samolotu. Piękna pogoda, cieplutko i widok palemek z autokaru, który zawoził nas do hotelu. Ja wiem, że taki klimat to jest mój klimat i mogłabym w nim żyć.
3 dni zajęć na uczelniach, minęło nie wiadomo kiedy. Choć 1 dnia uczelnia mnie nie zaskoczyła, nie mówię, że było nie fajnie, ale to nie było "to".
Dopiero 2 i 3 dnia zajęć poczułam, że robimy coś fajnego... pomimo początkowej bariery językowej wszystko się udało!
Miałam cudownych ludzi w grupie, w której pracowałam i nie sądziłam, że będę w stanie żartować i śmieszkować w języku angielskim.
Choć 3 dni, gdzie mówiono dookoła w 3 językach na raz było trochę szalone. I mózg momentami się zacinał. Językiem prowadzącym był angielski, ale jednak my dopowiadaliśmy między sobą po polsku, a hiszpanie po hiszpańsku. No cóż dobrze, że czasami nas nie rozumieli co mówimy.
Hiszpanie są po prostu cudowni i nie da się w nich nie zakochać. W ich luźnym podejściu do życia! To jest ten element, z którego Polacy powinni brać przykład po prostu : DON'T CARE to powinna być ich dewiza życiowa.
Pomimo, że nie mieliśmy dużo wolnego czasu, to jednak trochę udało nam się zobaczyć. I tak samo jednego wieczoru zgubić i wracać do hotelu niczym burżuje taksówką hahaha!
Jeść dobre rzeczy, pić hiszpańskie wino i po prostu having great time!
Ten wyjazd jest idealnym przykładem na to jak można łączyć pracę, zabawę i odkrywanie nowych miejsc i poznawać nowych ludzi.
Dzięki temu wyjazdowi czuję się bardziej otwarta i chcę po prostu więcej. I najlepsze jest to, że czuje, że mogę więcej jeśli tylko chce i będę na to pracować. Bo ten wyjazd i ten projekt jest tego przykładem. Rok ciężkiej pracy i wielu godzin zajęć, zaowocował takimi pięknymi wspomnieniami.
Trochę ciepełka i naszego entuzjazmu na poniższych zdjęciach. W Hiszpanii nie da się nie uśmiechać na każdym kroku. Po prostu tak jest!
Teraz gdy już mam znajomości w Hiszpanii może powinnam zacząć się uczyć języka? Żeby następnym razem było łatwiej, nigdy nie wiadomo kiedy się przyda. A nauczyciel w tym przypadku zawsze się znajdzie...
Oby te pozytywne emocje zostały ze mną jak najdłużej. Choć ciężko mi jest się skupić na rzeczywistości.
Gracek.
Pomimo przygotowań do wyjazdu życia, miałam na głowie także wiele innych spraw. Jedną z nich była praca licencjacka, która została napisana i oddana. Więc ten etap został zakończony sukcesem.
Drugą sprawą, która zajmowała dużo czasu. Był mój dodatkowy projekt na uczelni i przygotowywanie do etapu końcowego! A mianowicie wyjazdu do Madrytu na 5 dni, zajęcia przygotowujące do naszych zagadnień, które mieliśmy omawiać z grupą Hiszpanów na uniwersytetach w Madrycie.
Od samego początku wyjazd ten napawał mnie mega podjaraniem i samymi dobrymi emocjami. Ale nie sądziłam, że będzie tak jak było. AŻ TAK!
Madryt mnie kupił od pierwszych minut, gdy tylko wysiedliśmy z samolotu. Piękna pogoda, cieplutko i widok palemek z autokaru, który zawoził nas do hotelu. Ja wiem, że taki klimat to jest mój klimat i mogłabym w nim żyć.
3 dni zajęć na uczelniach, minęło nie wiadomo kiedy. Choć 1 dnia uczelnia mnie nie zaskoczyła, nie mówię, że było nie fajnie, ale to nie było "to".
Dopiero 2 i 3 dnia zajęć poczułam, że robimy coś fajnego... pomimo początkowej bariery językowej wszystko się udało!
Miałam cudownych ludzi w grupie, w której pracowałam i nie sądziłam, że będę w stanie żartować i śmieszkować w języku angielskim.
Choć 3 dni, gdzie mówiono dookoła w 3 językach na raz było trochę szalone. I mózg momentami się zacinał. Językiem prowadzącym był angielski, ale jednak my dopowiadaliśmy między sobą po polsku, a hiszpanie po hiszpańsku. No cóż dobrze, że czasami nas nie rozumieli co mówimy.
Hiszpanie są po prostu cudowni i nie da się w nich nie zakochać. W ich luźnym podejściu do życia! To jest ten element, z którego Polacy powinni brać przykład po prostu : DON'T CARE to powinna być ich dewiza życiowa.
Pomimo, że nie mieliśmy dużo wolnego czasu, to jednak trochę udało nam się zobaczyć. I tak samo jednego wieczoru zgubić i wracać do hotelu niczym burżuje taksówką hahaha!
Jeść dobre rzeczy, pić hiszpańskie wino i po prostu having great time!
Ten wyjazd jest idealnym przykładem na to jak można łączyć pracę, zabawę i odkrywanie nowych miejsc i poznawać nowych ludzi.
Dzięki temu wyjazdowi czuję się bardziej otwarta i chcę po prostu więcej. I najlepsze jest to, że czuje, że mogę więcej jeśli tylko chce i będę na to pracować. Bo ten wyjazd i ten projekt jest tego przykładem. Rok ciężkiej pracy i wielu godzin zajęć, zaowocował takimi pięknymi wspomnieniami.
Trochę ciepełka i naszego entuzjazmu na poniższych zdjęciach. W Hiszpanii nie da się nie uśmiechać na każdym kroku. Po prostu tak jest!
Sisters, myślące jednym mózgiem haha. Ulubiony człowiek poznany na projekcie!
#tattoo girls
Oby te pozytywne emocje zostały ze mną jak najdłużej. Choć ciężko mi jest się skupić na rzeczywistości.
Gracek.
Komentarze
Prześlij komentarz