Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2017

Gdy dopada homesick i zbliżają się święta

Obraz
Cześć! Nawet nie wiecie jak się cieszę, że mamy już prawie grudzień. Listopad był dla mnie ciężkim miesiącem pod względem psychicznym, dopadł mnie tzw. "homesick" . Wieczorami chciało mi się tylko siedzieć, użalać się nad sobą i płakać. Serio! Jeśli ktoś powie, że wyjazd na program au pair to roczne wakacje to obiecuję, że zrobię takiej osobie krzywdę. Nie mówię o tym, że było mi ciężko pod względem dzieci czy rodziny, bo nie wszystko było w miarę okej. Ale po prostu dotarło do mnie jak bardzo daleko jestem od domu i kilka innych sytuacji spowodowało, że chciałabym być w Polsce. I dlatego mam nadzieję, że grudzień pod tym względem będzie lepszy! Jestem typowym książkowym przykładem na homesick po 3 miesiącu. Gdy różowe okulary opadają wraz z całą euforią i dochodzi do Ciebie to co naprawdę się dzieje. Jak bardzo jesteś daleko od domu i jak to życie tutaj wcale nie jest takie kolorowe. Wszystkie minusy na które prędzej nie zwracałaś uwagi dopadają Cię z podwójną mocą...

Washington DC

Obraz
Cześć, cześć! Czy to znowu Nowy Jork? Nie, tym razem Waszyngton, ale element związany z Nowym Jorkiem musi być. Dzisiaj kilka słów o moim weekendzie w stolicy Stanów Zjednoczonych w Waszyngtonie DC. Do Waszyngtonu pojechałam w ramach kursu, który robiłam w Nowym Jorku, jak stwierdziłam kurs ten to przyjemne z pożytecznym. Zrobię cześć wymaganych kredytów na programie, a jednocześnie zobaczę nowe miejsce na mapie USA! I tym samym w sobotę z samego rana wyruszyłam do Waszyngtonu. Podróż minęła w miarę szybko, bez zbędnych korków. Mieliśmy tylko trochę opóźnienia, bo jakieś typiary się zgubiły na miejscu zbiórki z której ja odjeżdżałam. I tym samym w kolejnym punkcie byliśmy 40 minut później.. także no! Gdy przyjechaliśmy to zjadłyśmy szybki lunch z dziewczynami, a później już w busie czekała na nas przewodniczka z którą pojechaliśmy na zwiedzanie. Ogółem wyjazd ten był meeeeeeega szybki. Bo jeździliśmy z miejsca do miejsca,  i w każdym punkcie mieliśmy dosłownie kilka minut na

Kącik przemyśleń

Obraz
#1 Dochodzę do wniosku, że dzieci w Stanach są kompletnie uzależnione od elektroniki. Nie mówię, że w Polsce tego nie ma, ale mam wrażenie, że tutaj ten problem jest sto razy gorszy. Gdy jadę z moimi dziećmi na tańce i czekam, to widzę, że każde dziecko, które przychodzi z rodzicami ma w ręku telefon lub tablet. Nie ważne czy to 3, 5 czy 10 latek. Jest to po prostu smutne. A gdy tablet się dziecku zabierze to się zaczyna dramat, armagedon, 3 wojna światowa i ryki w niebo głosy.... #codzienność tutaj Co zrobisz, jak nic nie zrobisz. Jest to po prostu smutne. A drugą sprawą, którą zauważyłam jest samodzielność, a raczej jej brak wśród dzieci. Często jest tak, że gdy palcem nie pokażesz, to dziecko tego nie widzi. Ogółem dzieci w Stanach (generalnie, oczywiście). Są przyzwyczajone do opiekunek, au pair, sprzątaczek i wielu innych osób, które zawsze są obok i robią coś za nie. A później to dziecko dorasta i też wynajmuję sobie sprzątaczkę, au pair i inne osoby do pomocy i koło się zam