Miesiąc w USA
Cześć
Sama nie wierzę w tytuł tego wpisu, że to JUŻ miesiąc w USA, gdy przyleciałam na lotnisko w Newark. Czas leci tak szybko, że aż ciężko uwierzyć i to ogarnąć. Ale jak na razie wszystko jest w jak najlepszym porządku, nie narzekam. I czuję się tutaj po prostu dobrze!
Oczywiście zanim przyjechałam do Stanów, to miałam to "filmowe" wyobrażenie o Ameryce. Znałam milion opowieści i stereotypów, jacy to amerykanie są i nie są. Więc byłam bardzo ciekawa jak to wszystko będzie wyglądać i po prostu jak będzie się tutaj żyć, jednak w zupełnie innym "świecie" i klimacie niż w Europie, niż w Polsce.
Moje pierwsze dni w USA były bardzo dobre i jest tak do tej pory. Jeszcze nie miałam sytuacji, żeby było mi przykro, źle czy cokolwiek innego. Myślę, że cały czas jestem w takiej ekscytacji, że nadal do końca nie wierzę i nie dochodzi do mnie, że tutaj jestem.
Host rodzina okazała się naprawdę miłą i ciepłą rodziną. Gdy mam jakiś problem czy czegoś nie wiem to od razu mi pokazują/odpowiadają i to bardzo sobie cenię. Bo jednak bycie w obcym domu, jest problematyczne na początku, gdy nie wiesz gdzie wszystko jest, co i jak.
Praca z dziećmi jest wyczerpująca, nie ma co się oszukiwać. Ale o dziwo! Jest też dobrze. Czasami muszę mówić 3 razy, ale mogło być o wiele wiele gorzej. Nie sądziłam, że mam tyle cierpliwości w sobie haha!! Sama siebie nie poznaję.
Po tym miesiącu mogę stwierdzić, że trafiłam na dobrą rodzinę. Choć czasami jeszcze czuję się niezręcznie itp , ale uważam, że to zupełnie normalne. W końcu to nie mój dom i w ogóle.
Jeśli chodzi o język angielski to różnie z nim bywa. W sensie rozumiem co do mnie mówią wszyscy i z tym nie mam problemu, ale wciąż nie do końca "umiem" mówić. Muszę się otworzyć i wtedy będzie lepiej :)
Kilka dni temu zaczęłam uczyć się jeździć autem. Po pierwsze jest ono większe niż moje w Polsce. A po drugie jest to automat. W Polsce jeździłam na manualnej skrzyni biegów, więc muszę się przestawić i przyzwyczaić do automatu, ale jest to bardzo łatwe do ogarnięcia, więc nie mam z tym problemu. Jedyne co dziwne, to nie czuję w ogóle prędkości, jakoś na automacie ciężej ją wyczuć i trzeba uważać!. A po drugie moja lewa noga wciąż szuka sprzęgła, gdy na przykład chce hamować hahah!!
W ciągu tego miesiąca spędziłam 2 tygodnie na Cape Cod w mieście Falmouth.
Byłam 1 dzień w Bostonie z Kasią (która w weekend do mnie przyjeżdża).
Byłam pierwszy raz w Nowym Jorku, w którym zakochałam się od pierwszego wejrzenia.
A także byłam na Long Island w Huntington u Oli.
Więc można stwierdzić, że w weekendy się nie nudzę i coś tam robię :)
Ale mam już wstępne "dalsze" plany <3 więc nie mogę się doczekać
Jeśli wszystko wypali tak jak bym chciała, to będzie petarda!
Ale już wiem co będzie moim uzależnieniem tutaj - ZAKUPY.
Ogółem nie będę tego komentować. Bo nie warto.
PS. Własnie w weekend witam ponownie Nowy Jork, ale tym razem będę zwiedzała jego inną stronę. Nie mogę się już doczekać tego weekendu, gdy Kasia mnie odwiedzi i pozna moją okolicę. A ja znowu spędzę czas w Nowym Jorku, w mieście, które wiem, że kocham! : )
Gracek.
Sama nie wierzę w tytuł tego wpisu, że to JUŻ miesiąc w USA, gdy przyleciałam na lotnisko w Newark. Czas leci tak szybko, że aż ciężko uwierzyć i to ogarnąć. Ale jak na razie wszystko jest w jak najlepszym porządku, nie narzekam. I czuję się tutaj po prostu dobrze!
Oczywiście zanim przyjechałam do Stanów, to miałam to "filmowe" wyobrażenie o Ameryce. Znałam milion opowieści i stereotypów, jacy to amerykanie są i nie są. Więc byłam bardzo ciekawa jak to wszystko będzie wyglądać i po prostu jak będzie się tutaj żyć, jednak w zupełnie innym "świecie" i klimacie niż w Europie, niż w Polsce.
Moje pierwsze dni w USA były bardzo dobre i jest tak do tej pory. Jeszcze nie miałam sytuacji, żeby było mi przykro, źle czy cokolwiek innego. Myślę, że cały czas jestem w takiej ekscytacji, że nadal do końca nie wierzę i nie dochodzi do mnie, że tutaj jestem.
Host rodzina okazała się naprawdę miłą i ciepłą rodziną. Gdy mam jakiś problem czy czegoś nie wiem to od razu mi pokazują/odpowiadają i to bardzo sobie cenię. Bo jednak bycie w obcym domu, jest problematyczne na początku, gdy nie wiesz gdzie wszystko jest, co i jak.
Praca z dziećmi jest wyczerpująca, nie ma co się oszukiwać. Ale o dziwo! Jest też dobrze. Czasami muszę mówić 3 razy, ale mogło być o wiele wiele gorzej. Nie sądziłam, że mam tyle cierpliwości w sobie haha!! Sama siebie nie poznaję.
Po tym miesiącu mogę stwierdzić, że trafiłam na dobrą rodzinę. Choć czasami jeszcze czuję się niezręcznie itp , ale uważam, że to zupełnie normalne. W końcu to nie mój dom i w ogóle.
Jeśli chodzi o język angielski to różnie z nim bywa. W sensie rozumiem co do mnie mówią wszyscy i z tym nie mam problemu, ale wciąż nie do końca "umiem" mówić. Muszę się otworzyć i wtedy będzie lepiej :)
Kilka dni temu zaczęłam uczyć się jeździć autem. Po pierwsze jest ono większe niż moje w Polsce. A po drugie jest to automat. W Polsce jeździłam na manualnej skrzyni biegów, więc muszę się przestawić i przyzwyczaić do automatu, ale jest to bardzo łatwe do ogarnięcia, więc nie mam z tym problemu. Jedyne co dziwne, to nie czuję w ogóle prędkości, jakoś na automacie ciężej ją wyczuć i trzeba uważać!. A po drugie moja lewa noga wciąż szuka sprzęgła, gdy na przykład chce hamować hahah!!
W ciągu tego miesiąca spędziłam 2 tygodnie na Cape Cod w mieście Falmouth.
Byłam 1 dzień w Bostonie z Kasią (która w weekend do mnie przyjeżdża).
Byłam pierwszy raz w Nowym Jorku, w którym zakochałam się od pierwszego wejrzenia.
A także byłam na Long Island w Huntington u Oli.
Więc można stwierdzić, że w weekendy się nie nudzę i coś tam robię :)
Ale mam już wstępne "dalsze" plany <3 więc nie mogę się doczekać
Jeśli wszystko wypali tak jak bym chciała, to będzie petarda!
Ogółem nie będę tego komentować. Bo nie warto.
# miesiąc w USA
Gracek.
Komentarze
Prześlij komentarz